piątek, 1 listopada 2013

No to zaczynamy!

Na obecną chwilę daję radę. Wokoło mnie pełno jedzenia, sałatki, mięsa, słodycze, ciasta.. Jest tego tak dużo, że chyba sam widok tłumi mój głód. Ale to dobrze, na prawdę nie mam jak narazie ochoty na te wszystkie rzeczy, jestem tym zdziwiona, ale cieszę się z tego.

Wczoraj zjadłam tylko kawałeczek ciasta z kit katem, standardowy kwadratowy kawałek, nie za duży no i zjadłam tylko 1/3 tego kawałka, jedno ciastko maślane i jedną małą rurkę z jakimś kremem w czekoladzie. Wiem, że mogłam sobie odpuścić ciastka, ale trudno, nie będę schizować, nie obżarłam się. 

Często, żeby zaspokoić brak cukru piję kawę z mlekiem i cukrem, jem jakieś kisiele, czy nawet budyń. Wiem, że te rzeczy też mają sporo kalorii, ale lepiej 200 kcal niż 500 zjedzonych razem z czekoladą.
Jestem w fazie ograniczania, więc muszę jakoś stopniowo ograniczać słodycze. Zdarzają się też coraz częściej dni w których zamiast słodyczy udaje mi się zjeść jogurt, albo owoce, więc jest coraz lepiej.

Jeśli chodzi o wagę, to troszkę spadła. Nie chciałam Wam tego pisać, bo zawsze boję się, że zapeszę, albo że będę musiała Wam zaraz napisać, że znowu przytyłam. No ale w końcu zdecydowałam się podzielić, jak wygląda u mnie sprawa.

Bardzo obawiałam się dzisiejszego dnia.. Ale po zastanowieniu stwierdziłam, że może nie będzie tak źle. W sumie zjadłam śniadanie, później pojedziemy na mszę, do rodziny.. Jakoś czas zleci, więc może uda mi się nie objadać w sumie.. Wrócimy wieczorem, a na szczęście przestaję odczuwać potrzebę jedzenia po godzinie 17-18. Rzadko zdarza się, żeby wieczorem łapał mnie jakiś silny głód, a nawet jeśli to mój organizm już nauczył się go ignorować. Ewentualnie, jeżeli czuję, że żołądek nie da za wygraną owoc, albo wafel ryżowy. Ale najczęściej walczę z głodem szklankami wody :)

No to zaczynami weekend, jeszcze raz proszę, 3majcie za mnie kciuki. Ja też jestem z Wami 3majcie się! W niedzielę, albo ewentualnie w poniedziałek postaram się Wam zdać sprawozdanie, chyba że będę miała czas jutro. ;P

P.S. Mam bzika na punkcie szczupłych - czyt. chudych :) nóg!







7 komentarzy:

  1. Dasz radę, spokojnie. Trzymam kciuki ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak Ci poszło? Pamiętaj - można sobie pozwolić na słodycze, ale nie codziennie :)
    Dodaję do linków. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj, czyli dzień pierwszy zaliczony! Też tak myślę, muszę obrać jakąś taktykę z jedzeniem słodyczy, ale jeszcze nie wiem jaką :) Dzięki, Ty też!

      Usuń
  3. Cudownie, jesteś bardzo silna ;) Ja też jestem dumna, z tego, że nie zjadłam nic ze stołu świątecznego, nie licząc obiadu. Powodzenia, naprawdę świetnie idzie! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj właśnie w to uwierzyłam! Wasze wsparcie też dużo mi daje. ;)

      Usuń
  4. Jakie nogi, marzę o takich!!! ;** Dasz rade kochana, trzymaj się, będę Cię motywować!

    OdpowiedzUsuń