Waga : 50,6, czyli wychodzi, że cały czas stabilnie. Na prawdę jem więcej, w porównaniu z tym co jadłam w najgorszych momentach to teraz się objadam, ale to pewnie kwestia czasu aż waga podskoczy.
Nie wiem co jeszcze interesującego mogę Wam napisać. Nic szczególnego się u mnie nie dzieje. Szkoła dom, szkoła dom, czasami jakieś spotkanie ze znajomymi. Ogółem banał i nuda.
Czekam z niecierpliwością na święta. Nie wiem czemu, w tamtym roku chyba aż tak bardzo ich nie oczekiwałam. Dobrze by było, gdyby do czasu świąt spadł śnieg. Bez śniegu, to chyba nie to samo..
Poza tym nic się nie dzieje, monotonia życia i tyle. Myślę, że udało mi się troszkę przełamać, jeżeli chodzi o strach przed jedzeniem. Chociaż tak na prawdę wciąż mam z tym problemy, ale staram się jeść to, na co mam ochotę i przede wszystkim staram się zabijać myślenie o tym, ile kalorii trzymam w ręku. Chwilami się udaje, a to już coś.
Wiem, że czeka mnie jeszcze długa droga, jeżeli chodzi o wychodzenie z tego, ale nie mam zamiaru się poddawać. Po tym co już przeszłam, wiem, że mam silną wolę. A to jak ją wykorzystam zależy tylko ode mnie. Więc dlaczego tym razem silna wola zamiast wciągać mnie w bagno miałaby mi nie pomóc?
Najtrudniejsze jest chyba to, że kiedy pomyślę o swojej wadze widzę jak daleko już zaszłam.. Tycie wydaje się być jak cofanie.. To chyba najbardziej mnie blokuje.. Kiedy robię coś wbrew sobie, na przykład biorę do ręki coś, czego wcześniej bym nie zjadła albo zjadam to w większej ilości niż wcześniej, wydaje mi się, że tłumię swoją silną wolę, że coś zaprzepaszczam..
Ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać. Do czego tak na prawdę dążyłam? Do zagłodzenia się? Przecież chciałam schudnąć do 56, 55 było moim marzeniem. Później doszłam do wiele niższej wagi i.. i chciałam chudnąć dalej? Po co miałabym niby ważyć mniej.. Na pewno nie po to, żeby wyglądać ładniej. Jeśli chodzi o mnie, to ja nie chce być wegetującym kościotrupem, a do tego właśnie podświadomie dążyłam. Sama oszukiwałam swoją psychikę. Cieszy mnie natomiast, że jest ona na tyle silna, że się opamiętałam.
Na początku cieszyły mnie słowa, że schudłam, że wyglądam jak kościotrup, że niedługo się złamie. Byłam szczęśliwa, że czuję swoje żebra, że kręgosłup delikatnie mi wystaje.. Ale przecież to wcale nie jest piękne, to jest przerażające. Później zaczęłam słyszeć, że wyglądam źle i sama zaczęłam to zauważać. Wystające lekko żebra i kręgosłup sprawiały ból a nie radość.
Wyjdę z tego, wiem to. Jestem zbyt silna, żeby sama się skrzywdzić.
To chyba tyle o mnie. Wasze wpisy też śledzę i jestem z Wami niezależnie od tego na jakim etapie drogi jesteście. Pamiętajcie tylko proszę, że TO do czasu jest Waszym wyborem, później tracicie kontrolę. Nie chciałabym, żeby którejkolwiek z Was stała się krzywda. Trzymajcie się :*:*:*
Dodaje do ulubionych :). Masz rację siła woli, jeśli się ją posiada może nam służyć do wszystkiego. Też czekam na śnieg i też u mnie nudy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńhttp://thincontroldiet.blogspot.com/
Oh ja też tak mam z tymi kaloriami. Potrafię iśc chodnikiem i liczyć kto co ma w ustach itd...taka mała paranoja. A z tą chudością, wpierw też chudłam, wszystko super...I ludzie zaczęli mówić że źle wyglądam, a ja się sobie podobałam. I od kiedy jestem na stabilizacji ważę TYLE SAMO a nawet troszkę mniej bo spadł 1 kg, a wyglądam o wiele lepiej i wiem o co im chodziło. O koloryt skóry, worki pod oczami, a przede wszystkim brak życia we mnie, brak uśmiechu. Teraz kazdy mnie chwali i podziwia, mówią że jestem śliczna i chudzinka i emanuję szczęściem, przez co każdy chce przy mnie być. I tak ma być już zawsze. Trzymam za Ciebie kciuki aniołku! ;**
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie brnęłaś dalej w odchudzanie tylko potrafiłaś w porę przestać i teraz możesz żyć szczęśliwie! Gratuluję wagi!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy byłoby mnie stać na tak zdrowe podejście do rzeczy. Wiele dziewczyn gdy już wpadnie w wir odchudzania, nie potrafi przestać, a ty potrafisz zmienić swoje myślenie i przeciwstawiać się samej sobie, bo wiesz, że to jest dobre i pozwoli ci wyzdrowieć. Wcale się nie cofasz. Stawiasz wielkie kroki do przodu, bo pokonujesz chore myślenie! Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki <3
OdpowiedzUsuńJestem z ciebie dumna, to wspaniale że tak sobie radzisz, że zmieniłaś podejście, że jesteś zdrowa! Napisz co u ciebie?
OdpowiedzUsuń