wtorek, 19 listopada 2013

Podziękowania i dedykacja Anulce

Dziękuje Wam za wszystkie ciepłe słowa w komentarzach. Wiem, że dalej tkwicie w tym bagnie, tak bardzo chciałabym, żeby udało się Wam z tego wyjść.

Ja jak na razie też nie wyzdrowiałam. Dopiero co wkroczyłam na nową drogę. Jest ciężko przyznaję, ciężko mi jeść więcej. Mimo to staram się myśleć tylko o tym, jaka mogę być szczęśliwa, jak już mi się uda.

Jestem świadoma, że to zawsze gdzieś będzie we mnie tkwiło. Obecnie martwię się, czy sobie poradzę po przytyciu, to znaczy, jak wytrzyma to moja psychika. Zważę się chyba jutro.. Miało być w sobotę, ale muszę skontrolować, czy nie tyję za bardzo.

Chcę być silna dla rodziny i przyjaciół. W sumie to dzięki nim zrozumiałam, co robię ze swoim życiem. Gdyby nie oni, gdyby nie ich reakcja na to wszystko, nie zdecydowałabym się na tą zmianę. Nie widziałabym tej potrzeby. Uświadomiłam sobie, że krzywdzę nie tylko siebie, ale też innych. Moje myśli o wychudzeniu się do granic wytrzymałości zostały zalane ich łzami. Za bardzo ich kocham..

Największym problemem związanym z wyjściem z tego stanu, jest chyba to, że ciężko przestać myśleć o tym co się zjadło, co się zje i ile jest w tym kalorii. No i oczywiście panika na myśl o dekagramie więcej, paranoja.. A jednak wydaje się to całkiem naturalne, kiedy już się w to wpoi.

Dzisiaj miałam bardzo dobry dzień, dużo energii i zapału do życia. Uśmiechałam się w ciągu kilku godzin więcej niż w ostatnich kilku miesiącach. Życie może dawać radość, zrozumiałam.

Oczywiście po południu miałam chwilę załamania, no bo przecież przy tym co ostatnio jadłam dzisiejszy ''bilans'' wygląda jak największe obżarstwo. Mimo to nie dam się jej, nie ugnę się. Za każdym razem kiedy słyszę "Zjadłaś dzisiaj za dużo, musisz się opanować." albo "Przecież potrafisz się kontrolować, dlaczego tego nie wykorzystujesz.", "Ty nie możesz jeść normalnie, żeby być chudą, musisz jeść jak najmniej.'' opowiadam "Spierd*laj ty suko!''(na prawdę jej tak odpowiadam). Później mówi "Dobrze. Jedz. Przytyj. Wiesz, że tego nie wytrzymasz", słyszę jej wredny śmiech "Jeszcze do mnie wrócisz, na kolanach.". Chwila zwątpienia a później budzi się we mnie złość, wściekłość i mówię głośniej "Nie złamiesz mnie dzi*ko. Nie potrzebuje Cię wstrętny pasożycie.".

Tak wygląda wojna moich myśli. Bywa, że daje mi spokój na jakiś czas. A to już sukces. W końcu się znudzi, jak zauważy, że nic dla mnie nie znaczy i, że nie pozwolę jej żerować na moim umyśle i wykańczać mojego ciała. NIECH SIĘ WALI.

A teraz specjalna dedykacja.
Sama się zagłodź na śmierć Ana, nie zasługujesz, żeby istnieć. Oko za oko. Powinnaś umierać tyle razy w męczarniach ile razy w męczarniach umierały osoby, które wykończyłaś. Zgiń okrutna egzekutorko. Świat bez Ciebie był by lepszy. Z poważaniem JA.
P.S. Jak widzisz żyję suko, czyli Twoja skuteczność spadła, da się Ciebie pokonać. Nie jesteś taka idealna, czyli żaden z Ciebie przykład.

A Was kocham dzisiaj tak samo jak wczoraj motylki i przytulam Was mocno. Miejcie siłę by żyć kochane, nie poddawajcie się. Zasługujecie na więcej niż Ana może Wam dać :*:*:*

3 komentarze:

  1. Jaka pozytywna! *.* Tak trzymaj! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Będziesz szczęśliwa! Cieszę się, że dokonałaś takiego wyboru.
    Trzymaj się ; **

    http://weird-flux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Podjęłaś bardzo ważną decyzję. Jesteś wielka, uda Ci się być 'normalną' osobą, trzymam kciuki :3

    OdpowiedzUsuń