wtorek, 22 października 2013

Ścieżka

Nie chcę zbyt wiele o sobie pisać. Nie lubię tego, nie umiem ubierać w konkretne słowa swojej osobowości, ani oceniać cech swojego charakteru.
Może po prostu napisze, jak wygląda moje funkcjonowanie.
Nie będę kłamała, nie jestem chyba do końca taka jak Wy. Nie głodzę się, tak mi się przynajmniej wydaje. Nie głodzę się, ale już nie raz ignorowałam swój głód. W końcu nauczyłam się poniekąd go kontrolować. Bo chyba o to tu chodzi, w tym wszystkim, każda z nas chce mieć kontrolę nad sobą, żeby to miało nad nią kontrolę. Człowiek czuje wtedy niesamowitą satysfakcję nie odczuwa wtedy swojej słabości.

Dobry bilans = dobre samopoczucie
Odmówienie sobie czegoś = dobre samopoczucie
Spalanie kalorii = dobre samopoczucie

Miewam chwilę słabości, przede wszystkim mam problem ze słodkościami. Jednak uczę się nad tym panować. Ostatnio nawet mi wychodziło, ale dzisiaj niestety moje uwielbienie cukru wygrało. Napiszę konkretnie, że zjadłam sporo ciasta. Nie histeryzuję, ale wiem, że muszę wypracować w sobie umiejętność brak potrzeby jedzenia słodkości, za dużo kalorii.

Za każdym razem kiedy udaje mi się zrealizować to, co sobie założyłam - ostatnio tym założeniem jest zredukowanie słodyczy do minimum, czuję adrenalinę, siłę, czuję, że wygrywam ona wygrywa.

Kiedy mój brzuch jest płaski, kiedy patrzę w lustro i widzę, że moje nogi zeszczuplały, dziękuje jej, że sprawia, że jestem wytrwała.

Kiedy przegram walkę ze sobą a lustro staje się przekleństwem otwiera mi oczy, nienawidzę jej liczę, że mi pomoże. Za to, że przez to przechodzę, że za każdym razem biorę do ręki kalorie, nie posiłek.

Kilka faktów o mnie :
Nienawidzę każdej sytuacji, w której trudno mi odmówić jedzenia.
Nienawidzę każdego miejsca, gdzie jest więcej jedzenia, niż w moich ustaleniach.
Nienawidzę ze sobą przegrywać, ponosić porażek.
Uwielbiam jeść poniżej normy.
Uwielbiam wystające kości.
Uwielbiam małe rozmiary ciuchów.
Kocham, gdy moja waga spada.
Kocham, gdy któraś z moich rzeczy stanie się na mnie luźniejsza.
Kocham jeść mniej niż inni.
Boję się, że jestem przez to nieszczęśliwa. A jeśli nie wiem co to znaczy być szczęśliwą..
Boję się posunąć o krok dalej, a jeśli to będzie krok za daleko, krok w przepaść.
Boję się być taką jak normalni ludzie.
Chcę...

przestać myśleć nieustannie o tym co zjem, z dnia na dzień zastanawiać się czy dam radę zjeść mniej niż dzisiaj, przestać ciągle liczyć kalorie, przestać chcieć chudnąć, przestać nienawidzić wyjść ze znajomymi, imprez rodzinnych, chcę żeby to przestało mnie paraliżować, przestać czuć ten ciągły ucisk

żyć, nie istnieć
poruszać się, nie być marionetką
myśleć, nie wykonywać schematy
czuć, nie uczyć się tłumić uczucia
mieć w ustach smak, nie kalorie
mieć na coś ochotę, nie odczuwać słabość
jeść, nie niszczyć sobie psychikę
oddychać, nie spalać kalorie
być człowiekiem, nie licznikiem kalorii
czuć się ze sobą dobrze, nie chcieć znikać


Chcę być wystarczająco chuda dla  niej siebie



Wiem, że stąd nie odejdę, stąd nie ma powrotu. Możesz jedynie zasłonić sobie oczy i udawać, że nie wiesz dokąd idziesz. Zawsze będę miała tą drogę u stóp. Tutaj każdy drogowskaz wskazuje ten sam kierunek. Jesteś tu tylko raz i na zawsze.

10 komentarzy:

  1. Hej. Po stylu pisania widzę że masz talent do wierszy. Czasami też mam takie momenty kiedy chcę normalnie zjeść, ale one nie trwają długo. To chyba źle biorąc pod uwagę moje zdrowie.
    Nie bądź na mnie zła ale jeśli jesteś w tym od niedawna i masz otwartą furtkę aby się wycofać, to zrób to. Nie pchaj się w TO. Jeśli jednak postanowisz zostać to będę cię wspierać.
    W każdym bądź razie powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za Twój komentarz. Problem tkwi właśnie w tym, że chyba już nie potrafię się wycofać. Niedawno odważyłam się założyć bloga, ale ten stan trwa już dość długo. Wiem, że to złe, też bym odradziła każdemu pakowanie się w to, ale chcę tu zostać, bo tylko Wy mnie rozumiecie, wszędzie indziej jestem sama, a to chyba jeszcze gorzej.. Masz jakieś poważne problemy ze zdrowiem?

      Usuń
    2. Niestety tak. Najczęściej zawroty głowy.
      Rozumiem cię bo zrobiłam tak samo. Niby kilka miesięcy ale nie umiem wyjść, poza tym nawet nie chcę

      Usuń
    3. Właśnie, podstawą do tego, żeby z tym skończyć jest szczera chęć. A ja w jakimś stopniu tego potrzebuje, chociaż to może nie wydawać się normalne.

      Usuń
  2. Nie wiem czy jak tak bardzo się pochłonie myśli odchudzaniem, to można kiedykolwiek dojść do etapu, w którym będzie się "wystarczająco chudym"... Nie wiem, ja gdzieś zgubiłam tę granicę. Ale trzymaj się tutaj ; * I pisz zawsze, jak będziesz chciała porozmawiać z kimś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja granica też się chyba już zatarła. Dziękuję, Ty też się trzymaj!! :*

      Usuń
  3. Powodzenia, chociaż uważaj, kilka z tych zdań brzmi naprawdę przerażająco i musisz znać granicę, za którą nie wolno iść dalej. Nikt nie chce z kontroli wejśćw chorobę, bo to nic dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, na szczęście jeszcze granicy rozsądku nie przekroczyłam. Nie potrafię się głodzić, zwracać jedzenia ani stosować innych środków.. Po prostu tak nie umiem, więc chyba kontrola mnie nie opuści..

      Usuń
  4. jeśli chcesz żyć, nie powinnas zakladac bloga i wkrecac się ... dobrze że nie głodujesz, bo głodówki tylko wyniszczają metabolizm, ciało a tym samym wygląd... ile masz lat? ile wazysz? ile wazylas najwiecej? ile chcesz schudnac? no i uwazaj na siebie, nie wkrec sie w jakąś chorobę psychiczną, bo to cienka granica jest, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez długi czas bałam się zakładać bloga. Nie zrobiłam tego po to, żeby pchnąć się w stronę choroby. Po prostu na co dzień czuję się z tym samotna. Nie mogę rozmawiać o tym ze znajomymi, tutaj mogę pisać szczerze, wiele osób mnie rozumie i przechodzi przez to samo..

      Usuń